cze 16 2005

Dzien 2. Po potopie...


Komentarze: 1

         Kolejejny nudny poranek, no może nie do końca taki nudny bo nogi dają mi znać o sobie co krok. Ale za to wczorajszy wieczór i noc była czymś co się czesto w moim żcyiu nie zdaża.

          Siedzę sobie jak zwykle przed pójściem spać przed komputerem, gram w jakąś gierkę a za oknem błyskawicę robią pokaz świetlny na niebie. Nagle jak gruchło,  aż mi się w oczkach rozjaśniało i mało co z fotela nie spadłem. Ale ten zabłąkany piorun przypałętał się dość blisko stancji w której mieszkam, jakby mało miał miejsca nad całym wrocławiem. 

          Więc wstęp już do całej historii jaki taki jest. Ale to jeszcze nie wszystko. Minęła jakaś chwilka, a tu słysze odgłos wodospadu, w myśli sobie powtarzam "może czasz sie wybrać na dłuższe leczenie do pokoju bez klamek". Ale niepewność, a raczej wizja pękniętej rury w mieszkaniu wzięła górę. Udało mi się tylko zrobić jeden malutki krok, a moja stopa powoli zaczęła grzęznąc w mokrym dywanie.

          Wszystko wina studzinki która zamiast pochłaniać wodę, wybijała ją, a że tej najlepiej było płynąć przez mieszkanie a w szczególności przez pokój, korytarz kuchnie i spowrotem do drugiej studzienki, to ja przez czas sprzątania mieszkania uzyskałem certyfikat ISO 9001 w jakości posługiwania się mopem i ścierką.  

           No i tak dodatkowe kilka godzin sprzątania całego mieszkania, nagle trzeba było wygospodarować kosztem snu. Ale raz się żyję, tylko rano chodzi się nieprzytomnym.

          Tylko ten cholerny ból obu nóg, nie dał mi spać przez kolejną godzinkę dopóki nie poszedłem nałykać się pigułek. A pigułki posiadać wielka moc mówić Jedi.

  "Gra w karty..."

Siedzimy na przeciwko siebie,
lękając się wymiany słów.
Siegając ręką po talie kart,
niepewnie pytam - zagramy?

A o co?

Z ust twych odpowiedz sie wydobywa,
powoli się zbliża zastyga ja trwam.
Podnoszę głowe i wtedy szepcze,
zagrajmy o życie, bo każdy je ma.

A jakie zasady? - się pytasz.

Ja wtedy się śmije, a z oczu łzy płyna,
podchodzę powoli swój wzrok podnoszę,
i rękoma zaciskam twą szyję,
a ty tracisz oddech.

Wygrałem!

Lecz cóż to za nagroda,
kiedy pozbyć się muszę zwłok wroga.

 

aziraf : :
16 czerwca 2005, 12:00
To miałeś noc pełną wrażeń, hehe. Powiem Ci, że trudno mi było sobie wyobrazić strumień płynący przez mieszkanie :D

Dodaj komentarz